perspektywy,  technologia

Więcej czasu do zmarnowania

W pewnych aspektach możemy nazwać się szczęśliwcami. Przerażająca wojna za nami, podobnie PRL zaliczamy się do przeszłości, mimo że jakaś część społeczeństwa nadal kurczowo trzyma się mentalności z tamtego okresu. Tymczasem teraźniejszość pcha nas ku zautomatyzowanej przyszłości, oferującej całą gamę udogodnień.
Nie potrzeba statystycznej dokładności lub specjalistycznych wykresów, by domniemywać, że obecnie wiele ludzi ogarnia to, co się dzieje na świecie, bo coraz rzadziej zaglądają do instrukcji obsługi różnych urządzeń, a funkcje nowego smartfona przerażają tylko przez kilka pierwszych dni użytkowania. Producenci nowych technologii dążą do połączenia ergonomii, prostoty i komfortu, tak że niekiedy wystarcza jeden przycisk, aby specjalnie zaprogramowane roboty wykonały wszystkie obowiązki domowe za człowieka.
Podczas gdy urządzenia domowe szybciej, sprawniej i mniejszym kosztem załatwiają sprawę niepozmywanych naczyń, okruszków po chipsach na dywanie oraz powakacyjnej sterty ubrań do wyprania, można w jakiś kreatywny sposób spędzić zaoszczędzony czas.
Ale to przecież tak nie działa, prawda? Błyskawicznie przyzwyczajamy się do luksusów. Weźmy na tapetę akcesoria do kuchni czy właściwie to, co ułatwia korzystanie z niej. Przyjmijmy, że poobiednie sterczenie nad zlewem normalnie zajmuje około pół godziny. Na szczęście od kilku miesięcy robotę tę wykonuje zmywarka, a zatem nie dość, że nie trzeba przejmować się uzupełnianiem zapasów płynu do naczyń, gąbek czy szmatek, to przy okazji zużywa się mniej wody i plecy nie błagają o chwilę odpoczynku. Nie oznacza to jednak, że podczas zyskanych trzydziestu – a może nawet więcej – minut zaczniemy realizować swoje marzenia, na które brakuje nam chwili w ciągu dnia pracy. Bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest to, że jedna osoba odda się bezmyślnemu skrolowaniu portali społecznościowych, druga włączy odmóżdżający program telewizyjny, który i tak obejrzy tylko jednym okiem, trzecia zaś spędzi na innych obowiązkach domowych, a kiedy wieczorem nadejdzie czas na relaks, to i tak zabije go biernością. I oczywiście, nie da się ukryć, że przecież to też jest jakaś forma odpoczynku, ale jeśli ciągnie się latami, będąc częścią codziennej monotonii, czy aby na pewno istnieje w tym większy sens?
Zdaje się, że coraz częściej dajemy się wplątać w błędne koło. Dzięki jednej technologii oszczędzamy cenne minuty, ale ostatecznie zużywamy je na inną technologię. Później cały proces się powtarza. To wszystko przestaje być wygodą, a jedynie jej iluzją. Na tego typu „niewolę” (czy jakiejkolwiek innej nazwy tu użyć) szczególnie narażeni są młodzi ludzie, którzy – w przeciwieństwie do starszych pokoleń – urodzili się w komfortowych czasach.
A przecież sposobów na przełamanie bezmyślnej codzienności jest tak dużo. Wystarczy nawet nieznaczne poszerzenie wiedzy dzięki krzyżówkom, rozwijanie sprawności umysłowych poprzez rozwiązywanie sudoku, krótki spacer w słoneczny, rześki dzień albo nawet sięgnięcie po książkę, która od lat czeka na przeczytanie.