Akcesoria

Nie każdy bohater nosi pelerynę

Obiad dla czteroosobowej rodziny to za każdym razem batalia, którą ktoś musi stoczyć, aby inni mieli siłę zmierzyć się ze swoimi własnymi zajęciami. Sam pomysł na danie to właściwie jedna trzecia sukcesu, bo do pełnego triumfu brakuje jeszcze zakupów oraz samego gotowania. Jednocześnie gdzieś z tyłu głowy daje o sobie znać presja czasu – zegar nie chce zwolnić ani na chwilę przed godziną piętnastą, kiedy to zbierają się do domu najbliżsi.
Tymczasem walka nie zawsze jest łatwa, prosta i przyjemna jak wspólne granie w Scrabble. Niektóre produkty chętnie utrudniają życie zamiast wyjść naprzeciw miłośnikom kulinarnego eksperymentowania. Trzeba wówczas uzbroić się w cierpliwość, determinację oraz żelazną motywację i próbować ze wszystkich sił nie pokaleczyć się, nie spalić mieszkania czy nie dopuścić do tego, aby plan przyrządzenia posiłku skończył się zamówieniem pizzy.
Dużym ułatwieniem są specjalne akcesoria do kuchni, które można pozyskać drogą kupna lub powziąć się na zrobienie ich własnymi rękoma. W końcu – jak to zdarza się mówić ludziom – jeśli coś jest głupie, ale działa, wcale nie jest głupie. Poniżej zaś trzy przykładowe propozycje.

Nie płacz Ewka, bo tu miejsca brak na twe („cebulowe”) łzy

To niepozorne i smaczne warzywo potrafi wyprowadzać z równowagi nawet najtwardszych zawodników. Chłopaki nie płaczą? Tak, bo mało kto każe im pokroić cebulę. Ludzie dwoją się i troją, byleby tylko przestać szlochać jak bóbr.
Przydadzą się tu na przykład gogle – nieważne czy takie specjalne, przeznaczone wyłącznie do krojenia cebuli, czy najprostsze, zdobyte w sklepie z tanimi rzeczami. Liczy się osłona oczu. Z drugiej strony trudno wyobrazić sobie światowej sławy kucharzy, którzy gotują w goglach narciarskich. Dlatego też korzystają z innej, mniej kosztownej metody. Sztuczka polega na tym, aby zabójczą cebulę włożyć na chwilę do lodowatej wody. Całe „zło” zostanie zneutralizowane, a oczy uratowane.

Noże ostre jak maczeta

W pośpiechu przygotowywania obiadu nierzadko zdarza się, że coś pójdzie nie tak. A to zbyt słona zupa, a to przypalone kotlety, a to zbierająca się na dłoni krew. O ile dwie pierwsze sytuacje da się jakoś przeżyć, o tyle bez palca może być to co najmniej problematyczne. Żeby tego uniknąć teoretycznie wystarczyłoby spowolnić trochę tempo krojenia, ale nie zawsze pojawia się ku temu sposobność, zwłaszcza gdy czas goni. Dlatego z pomocą przybywają wykonane najczęściej ze stali nierdzewnej ochraniacze na palce. Rach-ciach-ciach i posiekasz wszystko! Oprócz swoich rąk.

Nie każda deska jest płaska

Ale krojenie to przecież nie jedyny problem w kuchni. Niewygodnie operuje się nożem na gołym blacie stołu, a deska jaka jest – każdy widzi. Prosta. Niezginająca się. Trudno nią manewrować, a już w ogóle przewidzieć, czy jakiś samotny kawałek mięsa nie wyląduje na kafelkach. Stąd sprytnie przemyślana deska, której boki zginają się, powstrzymując jedzenie od ześlizgnięcia się gdziekolwiek indziej, byle tylko nie do garnka czy na patelnię.